Już dawno zapowiedź nowej premiery nie wywołała takiego poruszenia wśród widzów jak ogłoszone przez Teatr Muzyczny Roma plany wystawienia w 2023 roku We Will Rock You Bena Eltona – jukebox musicalu z piosenkami grupy Queen. Komentujący podzielili się na:

  • entuzjastów („Kupuję bilet w ciemno”);
  • ostrożnych („Queen po polsku mnie przeraża, ale liczę, że wybrniecie z tego obronną ręką”);
  • rozczarowanych („Roma w mojej ocenie czyni krok wstecz”).

To komentarze z fanpejdża Romy, gdzie siłą rzeczy przeważają głosy entuzjastyczne. Ale poza Romową bańką medialną da się odczuć wyraźne rozczarowanie tym, że jedna z największych scen musicalowych w kraju sięga po tytuł niespecjalnie nowy i niespecjalnie hitowy.

Czy koniecznie musi być nowo i hitowo? Moim zdaniem nie. Dzięki Pippinowi (Poznań 2019) wiemy, że musical choćby i sprzed półwiecza może stać się objawieniem sezonu. Coraz częściej też niszowe tytuły – np. ostatnio Morderstwo dla dwojga Kinosiana (Toruń 2022) – robią więcej szumu niż realizacje niektórych megamusicali.

Nie chodzi o to, że We Will Rock You jest za stary albo za mało znany, tylko że jest takim millennium bug wśród musicali. Podobnie jak strach przed pluskwą milenijną albo jak efekt auto-tune w Believe Cher – gdzieś w okolicach roku 2000 ten musical po prostu musiał się pojawić. Ale to zdarzenie było równie nieuniknione, co jednorazowe. Pluskwa milenijna nie straszy co roku.

Musical Bena Eltona odpowiadał na potrzebę chwili; został napisany na fali queenmanii, która trwała przez dobrych kilka lat po śmierci Freddiego Mercury’ego (1991). Sama byłam częścią tego zjawiska (wtedy jeszcze nieświadomie) i w 2002 roku pewnie dałabym wiele, żeby móc obejrzeć We Will Rock You, bo to był oficjalny substytut Freddiego, autoryzowany przez dwóch członków jego zespołu. Ale od tamtego czasu minęły dwie dekady, a składankowy musical science fiction z piosenkami Queen kiepsko się zestarzał (mimo kolejnych liftingów), czego przykładem – fragment dialogu Galileo i Scaramouche:

GALILEO
Nie rozumiesz? My im zagrażamy. Jesteśmy wirusem na ich twardym dysku. Nie odpuszczą, póki nie najadą na nas swoim kursorkiem…

SCARAMOUCHE
…i nie przeciągną do kosza1.

Libretto We Will Rock You składa się z samych mrugnięć do widza, który zna teksty piosenek Queen (i nie tylko zresztą Queen). Tu Scaramouche i Galileo, tam Khashoggi, gdzie indziej w dialogu pada Dylanowskie „blowin’ in the wind” albo „you better think” Arethy Franklin (notabene ulubionej piosenkarki Freddiego). Abstrahuję od tego, czy się komuś taka postmodernistyczna sałatka2 podoba, czy nie, i ile z tego ocaleje w przekładzie. Wyobraźmy sobie tylko, że ktoś pisze dziś musical z piosenkami Dawida Podsiadły. Mija dwadzieścia lat, kolejny teatr wystawia Podsiadło-jukebox, a my znowu słyszymy ze sceny, jak bohater Małomiasteczkowy i bohaterka Pastempomat żartują o tym, że nie ma fal. O czym to historia? Coś jakby Matrix, a może jak Footloose… Nieważne. Grunt, że „nie ma fal”!

21 sierpnia 2022

___

1 Cytat z materiałów roboczych udostępnionych przez Teatr Muzyczny Roma, https://www.teatrroma.pl/wp-content/uploads/2022/08/WWRY-GALILEO-SCENA-DIALOGOWA.pdf, dostęp 21 sierpnia 2022.

2 Dla porządku: Galileo to po polsku Galileusz, a Scaramouche (Scaramuccia) – to w tradycji teatralnej postać (męska) z commedii dell’arte. Oba imiona padają w utworze Bohemian Rhapsody w ramach czystej zabawy brzmieniem słów. Khashoggi to z kolei nazwisko pewnego milionera uwiecznionego w tytule i tekście piosenki Khashoggi’s Ship. Bohaterowie musicalu noszą te imiona bez związku z ich pierwotnymi konotacjami, a jedynie dlatego, że są to charakterystyczne słowa padające w tekstach Queen.