Nie powstała dotychczas jedna powszechnie uznana definicja piosenki aktorskiej. Niektórzy wręcz twierdzą, że nie istnieje sama piosenka aktorska – że to puste, sztucznie nadmuchane pojęcie. Ale nawet jeśli tak jest, to czy w tym pojęciu mieści się aktor śpiewający swoją partię w musicalu?

Piosenka aktorska to taki dziwny twór, którego nikt nie lubi definiować, a jednak obudowano go setkami definicji. W dodatku naszego specyficznego (choć intuicyjnego) rozumienia piosenki aktorskiej nie podzielają inne narody. Trudno znaleźć angielski czy francuski odpowiednik tego terminu. My tymczasem mamy nawet festiwal poświęcony owej hybrydycznej formie sztuki. W powszechnym obiegu funkcjonują definicje przynależne różnym porządkom, co rodzi nieporozumienia i sprawia, że wielu ludzi kultury deklaruje niechęć do samej piosenki aktorskiej lub też tylko do jej nazwy gatunkowej. Spróbujmy więc te porządki wyodrębnić na podstawie wypowiedzi samych artystów.

 

Piosenka aktorska – piosenka wykonywana przez zawodowego aktora

Dosłowne rozumienie terminu prowadzi do absurdu, który najlepiej wyraża się w słowach Marii Peszek: „Piosenka aktorska to piosenka, którą śpiewa aktor. Równie dobrze można by stworzyć festiwal piosenki murarskiej, bo przecież niektórzy murarze też podśpiewują sobie przy stawianiu ścian”1. Taka definicja jest mało użyteczna, bo właściwie niczego nie objaśnia. Nie mówi nic o cechach stylistycznych czy aspektach technicznych wykonania, a jej ogólnikowość pozwala wrzucić do jednego worka i Jerzego Stuhra występującego w Opolu ze Śpiewać każdy może, i Damiana Aleksandra wykonującego dowolny song musicalowy na deskach teatru, i nawet Sławomira z Miłością w Zakopanem – bo wszyscy oni są po szkołach aktorskich i wykonują zawód aktora. I nawet jeżeli uznamy, że powyższe przykłady to kreacje aktorskie (np. aktor Sławomir Zapała odgrywa rolę Sławomira – muzyka disco polo), to już Paweł Domagała z Weź nie pytaj intuicyjnie zupełnie nie pasuje do pojęcia piosenki aktorskiej, choć przecież jest zawodowym aktorem, który śpiewa piosenkę. Jego singiel rozpatrujemy wyłącznie w kategoriach estrady i muzyki pop, nie zaś sceny i sztuki aktorskiej.

Katarzyna Groniec, fot. Daniel Kruczynski
Katarzyna Groniec – utożsamiana z piosenką aktorską, choć brak jej formalnego aktorskiego wykształcenia

 

Piosenka aktorska – element warsztatu pracy aktora

Studenci kierunków aktorskich w warszawskiej Akademii Teatralnej, krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych czy łódzkiej „Filmówce” szkolą swoje umiejętności na zajęciach ze śpiewu. Dla nich piosenka to jeden z przedmiotów, element kształcenia, tak jak szermierka czy taniec. W Państwowym Policealnym Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej w Gdyni wykłada się nawet przedmiot o nazwie „piosenka aktorska”, który zresztą należy do bloku zajęć aktorskich, a nie muzycznych. Jak opisano w sylabusie, student po ukończeniu kursu powinien być w stanie zinterpretować utwór muzyczny z wykorzystaniem aktorskich i wokalnych umiejętności technicznych. Wymagania szczegółowe obejmują m.in. wykonanie utworu wokalnego przy jednoczesnej realizacji zadań aktorskich; poruszanie się w różnych stylach muzycznych; wykorzystanie technicznych możliwości teatru (oświetlenie, charakteryzacja, rekwizyty, dekoracje); budowanie postaci scenicznej z uwzględnieniem jej charakteru, wieku, epoki, języka itp.2. Śpiew jest w tym kontekście jednym z narzędzi pracy aktora, wykorzystywanym z powodzeniem m.in. w przedstawieniach musicalowych.

Nie każdy aktor musi mieć wielki głos i talent muzyczny, tak jak nie wymaga się, by był mistrzem Polski w szermierce czy jeździectwie. Jednak powinien – jeżeli rola tego wymaga – umieć poprawnie wykonać utwór wokalny. Zjawisko piosenki aktorskiej bywa utożsamiane z tą umiejętnością. Czyli, jak mawiał Wojciech Młynarski, „aktor gra, że śpiewa3. Zadaniowe podejście do piosenki, którą – tak jak dramat – należy przeczytać, przeanalizować i wyreżyserować, uwidacznia się w wypowiedziach aktorek. Ewa Błaszczyk nazywa piosenkę aktorską „miniaturką dramatyczną”4, zaś według Krystyny Jandy jest to „trzyminutowa rola, interpretowana dodatkowo za pomocą rytmu i nut”5.

O piosence aktorskiej w kontekście kształcenia polskich aktorów pisała w 2014 roku w swojej pracy magisterskiej pt. Fenomén Piosenka czeska aktorka Sarah Haváčová.

 

Piosenka aktorska – staromodna konwencja

Michał Bajor „klasyką aktorskiego śpiewania” nazywa „dramatyczne, może czasem nieco koturnowe piosenki śpiewane w garniturze, w świetle punktowym, drżącym głosem, bardzo ekspresyjnie6. Wiele osób krytycznych wobec piosenki aktorskiej tak właśnie ją sobie wyobraża. Jeśli przyjmiemy tę definicję, piosenka aktorska jawić się będzie jako forma muzealna, zamknięta i skończona, wyrosła z kabaretów literackich przełomu XIX i XX wieku, rozwijająca się przez kilka kolejnych dekad, a dziś realizowana zaledwie na zasadzie historycznej rekonstrukcji – jak inscenizacje średniowiecznych bitew. Musical wystawiony w całości zupełnie rozmija się z tą definicją, ale już solowe wykonanie pojedynczego songu, np. Memory z Kotów, całkiem dobrze się w nią wpisuje.

 

Piosenka aktorska – popis wokalno-aktorski

„Piosenka aktorska to taka, w której najważniejszy – ważniejszy od melodii, tekstu i muzycznej oprawy – jest sposób wykonania. Piosenką aktorską nazywamy więc taką, podczas prezentacji której eksponuje się aktorskie środki interpretacyjne. Inaczej mówiąc: jeśli piosenkarz wysuwa na pierwszy plan: mimikę, gest, kostium, ruch, modulację głosu – piosenka zyskuje przydomek aktorska”7. Powyższa definicja, akcentująca aspekt wykonawczy i łączenie śpiewu z ekspresją pozawokalną, wydaje się najbardziej zdroworozsądkowa. A jednak znów można znaleźć przykłady wykonań, które, choć mieszczą się w definicji, intuicyjnie przyporządkowujemy do zupełnie innych gatunków. Weźmy choćby koncerty gwiazd muzyki pop z ich bogatą scenografią, precyzyjną choreografią, elementami akrobatyki, iście teatralnymi kostiumami i rekwizytami. Do tego obrazka świetnie pasowałyby słowa Jerzego Satanowskiego na temat aktorskiej interpretacji piosenki: „Melodia to asfalt, po którym jedziemy, ważniejszy jest krajobraz dokoła”8. A jednak koncertowe kreacje Taylor Swift czy akrobacje Pink bez wahania zaliczamy do domeny muzyki, nie zaś do popisów wokalno-aktorskich.

Jak definicja podkreślająca znaczenie wykonawcy i jego osobowości ma się do musicalu? W musicalu zasadniczo najważniejsza jest partytura. Dość często zdarzają się jednak charyzmatyczni wykonawcy o silnej obecności scenicznej (ja tak wspominam np. Tomasza Steciuka w roli Szefa w Miss Saigon w Romie), którym udaje się zbudować wybitną rolę, jak gdyby tylko przy okazji śpiewaną i tańczoną.

Taylor Swift Red Tour, fot. Sarah Zucca
Teatralna oprawa koncertu Taylor Swift

 

Piosenka aktorska – materiał nadający się na PPA

Co było pierwsze: jajko czy kura? Czy zainicjowanie w latach 70. XX wieku Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (początkowo mianowanego Przeglądem Piosenki Literackiej) było naturalną konsekwencją ukonstytuowania się gatunku, czy może to sam festiwal, który szybko stał się prestiżową, rozpoznawalną marką, wypromował nazwę, za którą stoi bliżej nieokreślona treść? Jolanta Kowalska na łamach „Teatru” stwierdza bez cienia wątpliwości, że to Przegląd wykreował tę formę muzyczno-sceniczną; nazywa ją ironicznie „gatunkiem wyhodowanym w ogrodach PPA”9. Dla porównania, impreza o jeszcze starszej tradycji – Studencki Festiwal Piosenki – wywodzi się z tzw. ruchu studenckiego, który był fenomenem społeczno-kulturalnym w PRL-u. „Piosenka studencka” oznacza więc przede wszystkim przynależność do pewnego pokolenia twórców i trudno byłoby ją uznać za nazwę gatunkową.

Przegląd Piosenki Aktorskiej (PPA) zmieniał się przez lata wraz ze zmieniającymi się modami oraz przesuwaniem się granic teatralnego i muzycznego mainstreamu i awangardy. Niegdyś w konkursie PPA wygrywali bardowie (Kaczmarski, Gintrowski, Kołakowski), świetnie sprawdzali się artyści kabaretowi (Śleszyńska, Gąsowski, Rozmus), klasyczne songi musicalowe (Katarzyna Jamróz w piosence z Cabaretu) i francuskie chansony (Katarzyna Groniec z utworem Amsterdam Brela). Po roku 2000 Przegląd zaczął identyfikować się z bardziej pojemnym hasłem „artyści piosenki” i dryfować w stronę eksperymentów formalnych oraz premiowania charyzmatycznych wykonawców operujących głosem w niebanalny sposób. Dokonano także rozróżnienia na nurt główny i „off”. Grand prix zdobywali tacy artyści jak Janusz Radek (Ja jestem wamp), Natalia Sikora (Szewska kotka Witkacego), beatboxujący Wacław Mikłaszewski czy Mikołaj Woubishet, który nie zaśpiewał w Staggerze Lee ani jednej nuty, a całość wyrecytował czy raczej odegrał w konwencji filmu sensacyjnego. I choć w ostatnich latach laureaci – zgodnie z wymogami regulaminu konkursu – wciąż sięgają po klasykę piosenki literackiej i świetnie się w niej sprawdzają (Stanisław Linowski z Trwogą Wodeckiego i Wołka, Marcin Januszkiewicz z Nim wstanie dzień Komedy i Osieckiej), to jednak widać, jak formuła Przeglądu stale ewoluuje, dążąc ku coraz większej inkluzywności. Dlatego trudno dziś powiedzieć, co jest materiałem nadającym się na PPA, bo może nim być wszystko, nawet musical improwizowany albo piosenki śpiewane i grane pod wodą (patrz: AquaSonic grupy Between Music – występ poza częścią konkursową 40. PPA).

 

Podsumowanie: piosenka aktorska – co to takiego?

Wśród widzów, słuchaczy, twórców i wykonawców brak zgody co do tego, czym jest piosenka aktorska. Jedni uznają ją za umiejętność i technikę stosowaną w wypowiedzi artystycznej. Inni – za gatunek i dzieło sztuki samo w sobie. Dla jeszcze innych jest hasłem bez desygnatu; ci twierdzą (jak ponoć Jerzy Stuhr), że coś takiego w ogóle nie istnieje10. Są też i tacy, którzy o piosence aktorskiej mówią poetycko i filozoficznie, choć ich złotym myślom daleko do książkowych definicji. Pięknie powiedziała np. Stanisława Celińska: „Piosenka aktorska to wewnętrzny imperatyw, aby w minutę opowiedzieć całe życie11. I tej definicji odpowiada akurat całe mnóstwo songów z musicali – od On My Own z Les Misérables po Santa Fe z Newsies.

Postmodernizm nauczył nas, że sztuką jest to, co nią nazwiemy. Przyjmijmy więc, że i piosenką aktorską jest to, co aktualnie za piosenkę aktorską się uznaje. Nie zapominajmy jednak o tym, jak rozumieli ją wielcy, niektórzy już nieobecni, „artyści piosenki”.

4 marca 2019

1 Maria Peszek, aktorka i piosenkarka, rozmawiał Mikołaj Lizut, „Wysokie Obcasy” on-line, 26 stycznia 2006.
2 Sylabus przedmiotu piosenka aktorska w PPSWA w Gdyni.
3 Krystyna Janda, Wiem, że czasami lubią nas słuchać, Ewa Gil-Kołakowska, La, la, la, la…: Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, Wrocław 1999, s. 207.
4 Jeszcze jak warto!, rozmowa z Ewą Błaszczyk, w: Ewa Gil-Kołakowska, Sebastian Skalski, Mam jedno oko zielone… a drugie oko niebieskie: Artyści piosenki, Warszawa 2004, s. 18.
5 Zależy mi na dialogu, rozmowa z Krystyną Jandą, w: Ewa Gil-Kołakowska, Sebastian Skalski, dz. cyt., s. 47.
6 Dobra perspektywa, rozmowa z Michałem Bajorem, w: Ewa Gil-Kołakowska, Sebastian Skalski, dz. cyt., s. 11.
7 Piotr Derlatka, O „Królowej Nocy” Janusza Radka, w: Izolda Kiec, Michał Traczyk (red.), W teatrze piosenki, Poznań 2005, s. 216.
8 Ewa Błaszczyk, Krystyna Strączek, Wejść tam nie można, Kraków 2016, [b.s.].
9 Jolanta Kowalska, Chwała, męczeństwo i śmierć piosenki aktorskiej, „Teatr” nr 7–8/2014.
10 Ewa Gil-Kołakowska, dz.cyt., s. 135.
11 Teatr to spotkanie, rozmowa ze Stanisławą Celińską, w: Ewa Gil-Kołakowska, Sebastian Skalski, dz. cyt., s. 21.